wtorek, 15 marca 2016

Dove love

Zima jest zła, a kaloryfery są jeszcze gorsze. Zimą trzeba sie ciepło ubierać, myć sie cieplejszą wodą, bo zimno, no i podgrzewać zmarznięte ciało kaloryferem, żeby nie zwariować. Nienawidzę zimna i Polska z pewnością nie jest moim rajem klimatycznym (sorry, Polsko). Niestety, jest jak jest i muszę jakoś sobie radzić z przeciwnościami losu. 

Skleroza





Ciemno, zimno i skóra mnie swędzi. Wysuszona od kaloryferów i zmęczona od noszenia swetrów. Okropność. No i nic mi sie nie chce, a tym bardziej marnować cenny czas na smarowanie powierzchni ciała dwa razy dziennie balsamem. Szukam więc wyjścia z trudnej sytuacji i wracam do dawno nieużywanych  żeli pod prysznic Dove. Zapomniałam o nich. Przytłoczyły je modne olejki do kąpieli, które oszałamiają zapachem, ale ... nie nawilżają.

Byle do wiosny


A Dove naprawdę działa. Niestety, trochę przydusza zapachem, ale co tam, przynajmniej nie muszę sie drapać po wysuszonych plecach za każdym razem kiedy się schylam, żeby zawiązać sznurówki. I to jest ekstra. Balsam tylko wieczorem, a rano mam więcej czasu na śniadanie w miłym towarzystwie czarnego kota. Teraz w łazience rządzi wersja z pistacją. Mam też zrobiony zapas na kolejne miesiące bez słońca :-)

P.S. Wczoraj spadł śnieg.

niedziela, 6 marca 2016

John Frieda może się schować




Miękkie i lśniące włosy jak w reklamie - marzenie, niestety, trudne do spełnienia. Żeby się spełniło, trzeba się nieźle napracować. A ja jestem leniwa i mi się nie chce. Moje włosy nie są problematyczne, ale łatwo jest je obciążyć i wtedy wyglądają naprawdę słabo. Przetestowałam hektolitry różnych produktów do włosów, niektóre były lepsze, inne gorsze, ale chyba nigdy nie były tanie. Niestety, reklama działa, a za reklamę trzeba płacić.

Beer

A tymczasem, można znaleźć na półce w supermarkecie bardzo dobry polski szampon za niecałe 6 PLN.  Fajna buteleczka z żółtą naklejką, na której prezentują się szyszki chmielu i kufel piwa z pianką. No i magiczne słowo beer. To mi przypomina metody mojej babci - jakieś jajko, ziołowe mieszanki, olej rycynowy itp. - wszystko po to, żeby włosy były ładne.  Gdybym miała dużo czasu, to może jakąś jajecznicę bym sobie zaaplikowała na głowę, ale nie mam. No i jestem leniwa - jak wspomniałam wyżej. No więc wkładam ten szampon do koszyka, bo lubię piwo i  okazuje się, że jest super.

Dla każdego coś miłego

Szampon piwny, bo tak się nazywa, firmy  BARWA jest przeznaczony do włosów matowych i cienkich, czyli takich jak moje.  Ma dodawać blasku. Dodaje. Ma nawilżać, odżywiać, regenerować włosy i skórę głowy. Robi to. Super, że nie podrażnia skóry, bo tego bardzo nie lubię, a zdarzało mi się to wielokrotnie kiedy używałam drogich szamponów. Okazuje się, że BARWA ma taka gamę szamponów, że każde włosy coś tam dla siebie znajdą. Warto poszukać.